Autostopowe FAQ, czyli odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania

9.9.15 Natalia Dżunik 0 Comments

Ela i "zrób mi zdjęcie, że łapałam stopaaa!"

W opowieści o Francji robię przerwę, a w przerywniku pytajnik z najczęstszymi pytaniami i moje na nie odpowiedzi...

1. Nie boisz się? Ja bym się bał...
(Absolutny hit wśród pytań. Pada od ludzi w każdym wieku i we wszelkich okolicznościach, potrafią je zadać kobiety, ale też dwumetrowi, dobrze zbudowani mężczyźni)
Oczywiście, że się boję, ale staram się strach leczyć modlitwą. Mimo wszystko wierzę, że stoją nade mną anioły i jakoś to moje marne życie zabezpieczają. Jak dotąd się nie pomyliłam, ale też nie robię skrajnych głupot. Zawsze patrzę z kim wsiadam, wyłapuję szczegóły w samochodzie, zbieram mnóstwo informacji o osobie w ten sposób. Mam przy sobie gaz, który mogę zawsze wyciągnąć jednym ruchem, no góra dwoma.
Chyba każdy ma w życiu jakiś rodzaj adrenaliny, który lubi. Ja np. nie oglądam w ogóle horrorów, nie widzę sensu w tym żeby dokładać sobie strachu w mało pewnym i bezpiecznym świecie... Wygląda na to, że autostop jest tą adrenaliną którą uwielbiam! (w sumie cieszę się że ją znalazłam, bo wyglądało na to że unikam w życiu wszelkich zagrożeń, co chyba też nie jest najzdrowsze...)

2. A nie dało się jechać BlaBlaCar'em?
(O dziwo zajmuje drugie miejsce na liście najczęściej występujących)
Tak, dało się, ale tutaj zupełnie nie o to chodzi. Nie chodzi o dotarcie do celu w jak najkrótszym czasie (pomijając autostoprace'y), a o sam fakt drogi. Bardziej liczą się spotkani ludzie, niż przejechane kilometry. To bogactwo które dostaniemy po drodze, niż sam zamierzony cel. Oczywiście, że jest super jeśli cel osiągamy, jeszcze lepiej kiedy potem docieramy w nawet fajniejsze miejsca, ale czasem nie udaje się dotrzeć tam gdzie chcemy i autostop mimo wszystko daje poczucie że podróż miała sens i była po coś. Czasem jedzie się zadziwiająco szybko, a czasem utyka się w miejscu to też wiele uczy. Po prostu sens takiej podróży w samych fundamentach jest inny, a za nimi ciągną się wszystkie inne rzeczy: nastawienie, oczekiwania, wdzięczność, pogoda ducha, odwaga itp.

3. Rozumiem, że jedziesz z Bogiem, ale nie po to dał rozum żeby go używać?
(Mój osobisty hit, który wyszedł od osoby wierzącej!)
Usłyszałam to tylko raz, a odpowiedzi szukałam dobre parę tygodni. W samej prostocie, ale i mocnym przekazie pytanie mnie po prostu zagięło. Mimo wszystko po czasie już wiem jak na nie odpowiedzieć... Jeśli potrafisz nie wyłączając rozumu przyjąć, że Bóg się o Ciebie troszczy, że nigdy Cię nie zostawi, naprawdę nie zabraknie Ci chleba, a Jego działanie jest i je widzisz na każdym kroku to chylę przed Tobą czoła! Bo ja nie potrafię. Wiecznie czujny i wszystko kwestionujący rozum walczy o każdy nawet pozornie nielogiczny i sprzeczny fakt. Znajdzie wątpliwość w największej pewności i dopóki dziada nie wyłączę i nie rzucę się na głęboką wodę autostopu, to nie widzę tego wszystkiego. Więc owszem, dał Bóg rozum, ale czasem trzeba przyznać mu zasłużony urlop i zerwać się ze smyczy logiki.
Dla mnie każda podróż jest rekolekcjami, nie zabieram ze sobą pieniędzy. Potrafilibyście tak? Zostawić jedyne dzisiejsze zabezpieczenie z wiarą, że niczego wam nie zabraknie? Polecam, piękne przeżycie.

4. To nie jest nie fair, że jedziesz z kimś i nie płacisz mu za to?
(Nie przepadam za tą reakcją...)
To kompletne odwrócenie logiki autostopu (ale każdego kota można odwrócić ogonem). Nie mówię do kogoś "Jedziesz do Krakowa? Bo ja planowałam Gdańsk, no weź podskocz!". Jeśli ktoś mnie zabiera to zakładam, że ma po drodze, nie kosztuje go to żadnego dodatkowego wysiłku, a podróży nie chce spędzić sam. Korzyści są wymierne, bo ja jadę dalej, a on (często!) może porozmawiać z kimś kogo więcej nie spotka i powiedzieć naprawdę wszystko. Jadąc słyszałyśmy nieraz historie życia. Czasem było to pełne żalu, czasem kipiące dumą z sukcesów, a czasem zwyczajne, najprostsze na świecie... Ludzie cenią sobie towarzystwo szczególnie na długich trasach kiedy każdą stację radia znają już na pamięć, a powieki niebezpiecznie mocno reagują na grawitację.
Zdarzyła się kiedyś ciekawa wymiana zdań:
-Czemu nas Pan zabrał?
-Może przyniesiecie mi szczęście!
-Wie Pan, że dobro wraca dwukrotnie?
-Żona mówi, że czterdziestokrotnie! 
Czyli dla wielu ludzi jesteśmy okazją do zrobienia czegoś dobrego i czują się z tym naprawdę dobrze!
Przypadków kiedy ludzie podwożą nas dziesiątki kilometrów sobie nie po drodze osobiście nie rozumiem, pozostawiam je w pełnym szacunku milczeniu, bo do takiej dobroci sama jeszcze nie dorosłam, żeby choć spróbować znaleźć w tym logikę.

5. A nie lepiej odłożyć trochę pieniędzy i pojechać z nimi, coś zwiedzić?
Może i lepiej, ale dla mnie autostop jest rekolekcjami. Bardziej skupiam się na tym co tam przeżywam, jak poznaję siebie, czego doświadczam, a nie na odwiedzeniu miejsca. To też czas bez wygód w dość skrajnych warunkach (i właśnie to uwielbiam!). Jest piękno w wakacjach all inclusive z najlepszymi atrakcjami, ale jest też piękno w odpuszczeniu na chwile luksusu (wiecie jak potem smakuje wygoda?! aż ciężko opisać...). Prysznic, ciepłe posiłki, różne atrakcje mam na co dzień i naprawdę cenię chwile kiedy tego nie ma, bo łatwiej to potem docenić. Wiem, że na dłużej niż 9 dni bym nie pojechała, bo już nie dałabym rady, znam swoją granicę. Inaczej się też funkcjonuje w czasie takiej podróży, niesamowite jest nastawienie pełne wdzięczności za wszystko co nas spotyka, bo przecież nikt nie musi nas zabierać, kupować nam kawy, czy dawać pieniędzy... Autostop naprawdę zmienia człowieka, dlatego wciąż słyszę "Autostop to sposób na życie" i podpisuję się pod tym obiema rękami!

6. Co na to rodzice?
(Hah! Serio o to pytacie?)
Są zachwyceni, kibicują mi na każdym kilometrze! Dajcież spokój przecież to jasne, że zadowoleni nie są... Chyba nie ma bardziej oczywistej odpowiedzi na takie pytanie! Siwieją szybciej, bardzo się boją, ale wiedzą że i tak pojadę, bo tego potrzebuję.

O czymś pewnie zapomniałam... Jeśli to zlokalizujecie, dajcie znać, chętnie odpowiem :)

Może Ci się także spodobać:

0 komentarze: