Odkopaliśmy złoty pociąg, ale jeszcze o tym nie wiemy

19.8.16 Natalia Dżunik 0 Comments


Wiele osób właśnie teraz śledzi każdy ruch szufli koparki (w tym ja!), uważnie obserwując i po cichu kibicując ekipie odkrywkowej. No może nie każdy ruch, a każdy wpis o wykopaliskach i wszelkie nowości. Chociaż AGH naukowo potępiło sprawę badając teren i stwierdzając, że nie ma tam ani tunelu ani pociągu, Ci którzy rozpętali tą walkę o skarb pozostali nieugięci i dopięli swego wjeżdżając na teren 16 sierpnia. I wtedy się zaczęło: siedzę na relacji i odświeżam co 15 minut czekając na nowinki... ale tak myślę, że my ten pociąg już odkopaliśmy. Chociaż to w sumie nie my, a odpowiedzialni za ten cały pozytywny chaos. Czy pod ziemią znajdziemy jakiś krótki skład, czy choćby tylko pozostałość szyn, swój pociąg już mamy, tylko chyba nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Odkopany pociąg jest skarbem i ma wartość niemożliwą do wyrażenia w żadnej walucie. Niespotykana lokomotywa ciągnie za sobą co najmniej 5 wagoników:

1. Upór w spełnianiu marzeń

Jak wielu ludziom go dziś brakuje! Marzenia umierają na poziomie planów, czasem nawet cichych westchnień. Tworzymy je, ale odkładamy "na później" lub po prostu boimy się je spełniać, no bo co potem? Wymarzyć sobie coś nowego? Ale jak to tak?
Tymczasem marzeń powołaniem i ogromnym pragnieniem jest się spełnić. I właśnie teraz na naszych oczach ktoś spełnia swoje, a w nas porusza to cienką strunę: skoro on potrafił, to być może ja też?

2. Siłę przebicia się przez papierologię i miliony zakazów prawnych.

W dzisiejszych czasach w Polsce biurokracja blokuje mnóstwo inicjatyw. Jeśli ktoś ma zapał, coś rozpocznie to niestety są duże szanse, że utknie na poziomie pozwoleń. Szczególnie problem ten dotyczy inicjatyw nietypowych, których urzędnicy jeszcze nie obwarowali, a które próbują zblokować tymi przepisami, które są.
Poszukiwania pociągu pokazują jednak, że można wszystko załatwić, chociaż trwało to rok, to da się. To przykład świecący jak maleńkie światełko w tunelu (być może kolejowym!) ludzkich zniechęceń.

3. Odwagę działania.

Okazało się, najzwyczajniej w świecie, że da się coś zrobić. Coś przedsięwziąć, doprowadzić do akcji i zadziałać. Nie siedzieć z boku i komentować, nie gdybać latami o wielkich czynach, tylko tu i teraz wziąć się do roboty. Poszukać kontaktów, zrobić szum i zaangażować innych. Czy słusznie czy nie, to się okaże, ale za moc działania należy się poszukiwaczom medal. To ogromna lekcja dla wszystkich (taki trochę kop w ogon kulony pod sobą): weź zrób coś w końcu!

4. Zaspokojenie potrzeby szukania skarbów, dla tych co nie mają jak ich szukać.

Myślę, że liczne bajki i historie w każdym z nas zasiały ziarenko potrzeby szukania skarbu. Czy będzie to stary list, złoty pierścionek, wytarta pocztówka, czy stara waluta, każdy skarb cieszy serce ogromnie. I potrzebujemy raz na jakiś czas coś znaleźć, jedni mniej, drudzy bardziej. Dla wielu osób śledzenie wykopów jest jak odkopywanie skarbu samemu i niech tak zostanie. Za rozbudzenie ciekawości, próbę rozwikłania intrygi już teraz odkrywcom należy się medlal.

5. Odkrycie Dolnego Śląska i uratowanie Wałbrzycha.

Jeśli kiedykolwiek słyszeliście coś o Wałbrzychu, to na pewno nie było to nic dobrego. Tak się nam w pamięci utarło, że jest to miasto brzydkie, zanieczyszczone przez liczne kopalnie znane ze swojego upadku przemysłowego. Jeśli każde miasto można wypromować od zera, to Wałbrzych startuje z poziomu minus 10. Tam nawet sami mieszkańcy nie widzą nadziei dla miasta.
To jak ogromną robotę wykonały już same spekulacje o skarbie widzi każdy. Wałbrzych zyskał nową markę, którą dobrze podchwycił, rozgłos światowy, a wreszcie szanse na opowiedzenie ludziom dobrej historii tego miejsca, bo chociaż przemysł upadł, to tajemnice zostały, jak nie ta o pociagu to dziesiątki innych. Miasto beznadziei dostało swój nowy początek i samo to jest już ogromnym skarbem.

Jeśli słychać o Wałbrzychu na świecie, to słychać i o Polsce i o Dolnym Śląsku. Trzeba przyznać, że województwo mamy piękne, a tajemnice poukrywane na każdym kroku tylko dodają smaku. Rozgłos i reklama idą ze sobą w parze, przynosząc rzesze turystów. Nawet jeśli wykopaliska okażą się fiaskiem, my już zyskaliśmy krocie.

Można też usiąść popatrzeć na to wszystko, odkrywców potępić, sprawę wyśmiać. Bo wykopy są niedokładne, bo nic konkretnego nie znajdują, bo to wszyscy wariaci.
Tylko po co nam na każdym kroku tyle zawiści i racjonalizacji.


Pociąg pozostaje skarbem (i ten fizyczny, i ten opisany tutaj), a czy my pozwolimy sobie go odkryć i docenić dobro już wypływające z tej historii, zależy tylko od nas.




0 komentarze: