Odkopaliśmy złoty pociąg, ale jeszcze o tym nie wiemy
Wiele
osób właśnie teraz śledzi każdy ruch szufli koparki (w tym ja!),
uważnie obserwując i po cichu kibicując ekipie odkrywkowej. No
może nie każdy ruch, a każdy wpis o wykopaliskach i wszelkie
nowości. Chociaż AGH naukowo potępiło sprawę badając teren i
stwierdzając, że nie ma tam ani tunelu ani pociągu, Ci którzy
rozpętali tą walkę o skarb pozostali nieugięci i dopięli swego
wjeżdżając na teren 16 sierpnia. I wtedy się zaczęło: siedzę
na relacji i odświeżam co 15 minut czekając na nowinki... ale tak
myślę, że my ten pociąg już odkopaliśmy. Chociaż to w sumie
nie my, a odpowiedzialni za ten cały pozytywny chaos. Czy pod ziemią
znajdziemy jakiś krótki skład, czy choćby tylko pozostałość
szyn, swój pociąg już mamy, tylko chyba nie zdajemy sobie z tego
sprawy.
Odkopany
pociąg jest skarbem i ma wartość niemożliwą do wyrażenia w
żadnej walucie. Niespotykana lokomotywa ciągnie za sobą co
najmniej 5 wagoników:
1.
Upór w spełnianiu marzeń
Jak
wielu ludziom go dziś brakuje! Marzenia umierają na poziomie
planów, czasem nawet cichych westchnień. Tworzymy je, ale odkładamy
"na później" lub po prostu boimy się je spełniać, no
bo co potem? Wymarzyć sobie coś nowego? Ale jak to tak?
Tymczasem
marzeń powołaniem i ogromnym pragnieniem jest się spełnić. I
właśnie teraz na naszych oczach ktoś spełnia swoje, a w nas
porusza to cienką strunę: skoro on potrafił, to być może ja też?
2.
Siłę przebicia się przez papierologię i miliony zakazów
prawnych.
W
dzisiejszych czasach w Polsce biurokracja blokuje mnóstwo inicjatyw.
Jeśli ktoś ma zapał, coś rozpocznie to niestety są duże szanse,
że utknie na poziomie pozwoleń. Szczególnie problem ten dotyczy
inicjatyw nietypowych, których urzędnicy jeszcze nie obwarowali, a
które próbują zblokować tymi przepisami, które są.
Poszukiwania
pociągu pokazują jednak, że można wszystko załatwić, chociaż
trwało to rok, to da się. To przykład świecący jak maleńkie
światełko w tunelu (być może kolejowym!) ludzkich zniechęceń.
3.
Odwagę działania.
Okazało
się, najzwyczajniej w świecie, że da się coś zrobić. Coś
przedsięwziąć, doprowadzić do akcji i zadziałać. Nie siedzieć
z boku i komentować, nie gdybać latami o wielkich czynach, tylko tu
i teraz wziąć się do roboty. Poszukać kontaktów, zrobić szum i
zaangażować innych. Czy słusznie czy nie, to się okaże, ale za
moc działania należy się poszukiwaczom medal. To ogromna lekcja
dla wszystkich (taki trochę kop w ogon kulony pod sobą): weź zrób
coś w końcu!
4.
Zaspokojenie potrzeby szukania skarbów, dla tych co nie mają jak
ich szukać.
Myślę, że
liczne bajki i historie w każdym z nas zasiały ziarenko potrzeby
szukania skarbu. Czy będzie to stary list, złoty pierścionek,
wytarta pocztówka, czy stara waluta, każdy skarb cieszy serce
ogromnie. I potrzebujemy raz na jakiś czas coś znaleźć, jedni
mniej, drudzy bardziej. Dla wielu osób śledzenie wykopów jest jak
odkopywanie skarbu samemu i niech tak zostanie. Za rozbudzenie
ciekawości, próbę rozwikłania intrygi już teraz odkrywcom należy
się medlal.
5.
Odkrycie Dolnego Śląska i uratowanie Wałbrzycha.
Jeśli kiedykolwiek słyszeliście coś
o Wałbrzychu, to na pewno nie było to nic dobrego. Tak się nam w
pamięci utarło, że jest to miasto brzydkie, zanieczyszczone przez
liczne kopalnie znane ze swojego upadku przemysłowego. Jeśli każde
miasto można wypromować od zera, to Wałbrzych startuje z poziomu
minus 10. Tam nawet sami mieszkańcy nie widzą nadziei dla miasta.
To jak ogromną robotę wykonały już
same spekulacje o skarbie widzi każdy. Wałbrzych zyskał nową
markę, którą dobrze podchwycił, rozgłos światowy, a wreszcie
szanse na opowiedzenie ludziom dobrej historii tego miejsca, bo
chociaż przemysł upadł, to tajemnice zostały, jak nie ta o
pociagu to dziesiątki innych. Miasto beznadziei dostało swój nowy
początek i samo to jest już ogromnym skarbem.
Jeśli słychać o Wałbrzychu na
świecie, to słychać i o Polsce i o Dolnym Śląsku. Trzeba
przyznać, że województwo mamy piękne, a tajemnice poukrywane na
każdym kroku tylko dodają smaku. Rozgłos i reklama idą ze sobą w
parze, przynosząc rzesze turystów. Nawet jeśli wykopaliska okażą
się fiaskiem, my już zyskaliśmy krocie.
Można też usiąść popatrzeć na to
wszystko, odkrywców potępić, sprawę wyśmiać. Bo wykopy są
niedokładne, bo nic konkretnego nie znajdują, bo to wszyscy
wariaci.
Tylko po co nam na każdym kroku tyle
zawiści i racjonalizacji.
Pociąg pozostaje skarbem (i ten
fizyczny, i ten opisany tutaj), a czy my pozwolimy sobie go odkryć i
docenić dobro już wypływające z tej historii, zależy tylko od
nas.
0 komentarze: